Bez swojego miejsca



Chciałabym się cofnąć o jakieś pięć i trochę lat wstecz, kiedy na świat przyszedł Franek. 
Było to w szpitalu wtedy wojewódzkim w Tychach. Szpital z renomą , dobrzy specjaliści wiec jak nie rodzic tutaj. Chociaż do porodu było jeszcze trochę czasu to lepiej na zimne dmuchać. 
Ale nie o tym chciałam napisać, tylko o wydarzeniach po tym wydarzeniu nastepujacym. 
Kiedy urodził się Franek, kiedy zamiast radości nowonarodzonym dzieckiem, czujesz tylko strach, przerażenie i ta straszną bezsilność,że nie możesz mu w żaden sposób pomóc. Kiedy masz wrażenie, że każda cześć twojego ciał boli cię tak z tej okropnej żałości i przerażenia. Myśl, która kołacze się w najgłębszym zakamarku Twojej głowy, że możesz to twoje najukochańsze maleństwo stracić . I widzisz tylko czarna dziurę,  a ból miesza się z radością tego dziwnego macierzyństwa. Mówisz sobie tylko, kiedy już nie masz łez,żeby płakać " weź się w garść dla tej małej istoty" I patrzysz na maleńkie ciałko spowite kablami , rurkami, karmione sondą i jesteś dumna,ze jest takie dzielne.
I właśnie ten czas był tylko naszym czasem, przerywanym momentami, które dla nas były wiecznością, a mianowicie opuszczenie murów szpitala i postawienie go samego w inkubatorze.
Wtedy też nie wiem dlaczego patrząc z perspektywy czasu, nie chciałam mieć zdjęć Franka w inkubatorze. Tak jakbym obawiała się że w momencie gdyby się coś złego stało to zdjęcie będzie przypominało mi ten ból. Teraz tego bardzo żałuje ;-(
To jak określam niefortunna kolej rzeczy ciągnąła się dalej, a mianowicie, przy wypisie nie oddano mi przeźroczystych paseczków , które nosił Franio " syn Anny Błachno"na raczkach , która ma każda mama na pamiątkę porodu i trzyma razem z innym, swoimi skarbami.
No i nie mamy swojego miejsc, gdzie wracają po pewnym czasie od wypisu  szczęśliwe mamy z swoimi pociechami. 
Nie ma naszego oddziału, naszych lekarzy, nic -nie ma naszego miejsc;-(
Powie ktoś po co wam to?
Odpowiedź, żeby pamiętać , jak blisko byliśmy życia i śmierci i jak bardzo cieszymy się z tego, że jest Franio z nami! jakim jest dzielnym chłopcem , jak doceniamy jego walkę i wole życia. I każdy dzień jest dla nas nagrodą
I mogłabym tak pisać i pisać. Ale chciałabym jeszcze o jednym. Rozpoczęła się akcja ośmiorniczka dla wcześniaka. 
A jak pisałam ,że nie mieliśmy w sumie nic, kangurowania , możliwości bycia z Franie 24 H / dobę. Ze były to krótki wizyty w małym pokoiku, a właściwie kończyły si tylko dowozem mleka. Chciałam, żeby i Franio miał swoja ośmiorniczkę . I może jest to niezgodne z cała akcją , ale ma takowa . I nie wiecie ile radości mu sprawiła. Generalnie Franek nie lubi maskotek , ale ona , a właściwie on, bo Franio powiedział, że to chłopak strasznie mu przypadła do gustu. Czyli coś w nich jest takiego magicznego, że nawet na duże wcześniaki maja drogocenny wpływ.  




Napisałam ten post dla Ciebie, teraz chciałabym,żeby to był Twój czas ;-)
Będzie mi miło jak pozostaniemy w kontakcie.
Zostaw proszę komentarz, opinię, uwagę, a dla mnie będzie to cenna wskazówka .
Polub mój fanpage @franekprzybyla na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
Jeśli tekst trafił do Ciebie, podziel się ze znajomymi.
https://www.facebook.com/franekprzybyla/?ref=ts&fref=ts

Komentarze

Popularne posty