Częstochowskie opowieśći czyli jadą jadą goście

Hejka :)
No i wakacje nad morzem się skończyły ...szkoda .
Ale to nie koniec naszych podróży tzn . moich i mojego braciszka:)
Prosto z nad morza pojechaliśmy do naszych dziadków , którzy mają mały dom pod Częstochową.
Jest to taka mała wioska , że nazywa się Posadówka, bo nikt nie wie kto ja tutaj "posadził". Jest więc las i pola i cicho i problem z zasięgiem internetu czy telefonu.
Więc odpoczywaliśmy sobie z Franiem i moją mamą z dala od cywilizacji , aż do momentu kiedy przyjechały do mnie koleżanki , które mieszkają na stałe w Anglii.
Z racji tego,że przyjechały do swoich dziadków pojechaliśmy na wycieczkę na Jasną Gorę. Oczywiście Franio też był z nami.
By bardzo gorący dzień, ale w Sanktuarium na Jasnej Gorze na szczęście nie było wielkich tłumów , wiec udało nam się zobaczyć obraz Święty Matki Boskiej Częstochowskiej, pomodlić się i podziękować Matce Boskiej za dar zdrowia dla mojego brata:)))
Weszliśmy jeszcze na wieże , ale Franio już był bardzo zmęczony więc nam nie towarzyszył:)
W nagrodę za grzeczne sprawowanie mama kupiła mu loda , a babcia traktor.....
Oj i się zaczęło . Franiowi tak się spodobała ta zabawka , że jeździł w kółko po placu , po trawnikach , schodach i murkach . A był tak zafascynowany nową zabawka, że jak tylko mama zaczęła go wołać to uciekał po murkach i schodach  o mało nie robiąc sobie krzywdy:)))









Komentarze

Popularne posty