Franek w Krakowie:)

Hejka:)
Dzisiaj wam opowiem o kolejnym wydarzeniu mojego brata , w którym niestety nie mogłam uczestniczyć , bo się rozchorowałam.Mama musiała mi znowu wszystko opowiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami:)
A mianowicie, mój Franio był u okulisty, bo wiecie, że jego oczka nie zawsze patrzą prosto na świat:)
Mama była z nim aż w Krakowie, bo tam ponoć są tacy lekarze, którzy tylko zajmują się oczkami takich małych dzieci, a w szczególności wcześniaków.
Więc pojechali , a po drodze same atrakcje:))
Po drodze jest przecież lotnisko, więc były samoloty:) Miał być jeszcze smok wawelski ale o tym później:))
Badania były bardzo nieprzyjemne, bo trzeba było zakrapiać oczka Franiowi,aż trzy razy i przy tym Franio bardzo płakał:(
Potem zadała mu pani doktor oczka jednym urządzeniem, potem drugim, potem jeszcze długo świeciła specjalną lampą i zaglądała do oczu Frania. 
Na koniec pokazała różne obrazki
Franio przy tych badaniach był taki dzielny , nic nie marudził. Tak go to badanie zmęczyło, że zasnął na kolanach mamy, zanim wyszli z gabinetu.
I miał być smok wawelski, ale trzeba było wracać, bo Franio spał:))
Pani doktor zapisała znowu nowe szkiełko do okularów, które ma wyleczyć chore oczko Frania:))
Jaki ten mój Franio dzielny:)))



w poczekalni





w gabinecie

 

Komentarze

Popularne posty