no i po co Ci to wszystko

Chciałam na początku mojego posta podziękować wszystkim , którzy w jakikolwiek sposób nam pomagają, wspierają są obok nas zawsze z dobrym słowem,  myślą czy spojrzeniem. 
Za niedługo Franio będzie miał kolejne urodzinki i chyba nadszedł czas małych podsumowań, wystawienia sobie oceny co zrobiłam dobrze , a może można było więcej lub mniej.
Może to też ta pogoda za oknem natchnęła mnie nostalgią.



Jakby wyglądało nasze życie gdyby Franek urodził się o czasie, co byśmy zyskali co stracili ?
Teraz z perspektywy czasu wiem , że byłoby na pewno spokojniejsze. Nie byłoby tego wiecznego pospiechu na rehabilitację , logopedię czy na kolejną wizytę. 

Ale ile byśmy stracili? możliwość cieszenia się z drobnych sukcesów naszego bohatera. 
Każda mama wcześniaka wie ile radości sprawia jej pierwszy uśmiech, pierwszy połknięty pokarm stały, pierwsze kroki i tak można by pisać i pisać.



Ja to nazywam, możne brzydko ,że celebrujemy nasze macierzyństwo, chcemy wyssać jak najwięcej i zapamiętać te ulotne chwile.
Bo patrząc z perspektywy czasu , jednak zapominamy niektóre wspomnienia, zaprószamy je niepamięcią i tego trochę żal. Chociaż z drugiej strony złe rzeczy też gdzieś blak, mniej bolą, tylko niektóre momenty przypominają nam co przeżyliśmy. 



Dzisiaj już nie odwracamy się wstecz tylko maszerujemy do przodu czekając na kolejne wyzwania. 
 Franek dzisiaj, każdy by rzekł zdrowe, wesołe dziecko. I tak my też sądzimy , tylko kalendarz z pozapisywanymi wizytami do połowy przyszłego roku mówi nam co innego. 
Nadal leczony jest chirurgicznie, urologicznie, laryngologicznie, neurologicznie, gastrologiczne, okulistycznie. Ciągle musi być poddawany jakimś wzorcom i normom do których ciągle mu czegoś brakuje.



Ale dla nas jest wyjątkowy, niepowtarzalny. 
Ostatnio podczas kolejnej długotrwającej , parogodzinnej wizyty, rozmawiając z tata innej wcześniaczki obserwowaliśmy zachowanie rodziców tzw. Świeżaków. Próbują coś jeszcze wskórac krzykiem,złością my tylko z małym uśmieszkiem głośno myśląc ;przejdzie im, nie wiedzą, że to nic nie da trzeba sie wysiedzieć, wyczekać i tyle . I w tym wszystkim nasze dzieci , nauczone już do bytności na szpitalnych poczekalniach, bawiących się na korytarzach
wśród innych dzieci i szpitalnych zarazków. Pamiętających już na pamięć gdzie, w której przychodni znajduje się bawialnia , o ile takowa jest.



Czy wtedy nie warto wybrać wizyty prywatnej?
Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna, tylko koszt tej wizyty to nie wszystko. Oczywiście będziesz potraktowany jak pacjent,z należytą godnością . Ale co kiedy wizyta nie będzie jednorazowa, kolejny koszt następnej wizyty. No cóż jak trzeba to trzeba . Tylko jak dojdzie do kosztów diagnostyka ? Prywatny gabinet, prywatna diagnostyka , to już koszty nie małe.
Średnio licząc tegoroczny koszt samych wizyt prywatnych to 2.800, nie licząc dojazdów na nie , na zajęcia, rehabilitację itp.
Moj samochód od maja zrobił 10.000 km. jeżdżąc na trasach zajęcia, praca, rehabilitacja, wizyty lekarskie. Czasami mam już dosyć  tego uczucia , że znowu się spieszę odebrać Frania z jednych zajęć,żeby zdarzyć na kolejne. 
Ale czym  by było moje życia bez kochanego mojego piskliwego głosiku : mamo kocham Cię.
Czym by był dzień bez tego uczucia ,że znowu coś się udało .
Czym by było uczucie, że i tak pokażemy wszystkim, jak cudownie jest celebrować to co mamy! 
Carpe Diem ! a przede wszystkim swoje dziecko ! 

 
  
  

   




 


Komentarze

Popularne posty